Kraje Europy Południowo-Wschodniej i Wschodniej, nie cieszą się dużym zainteresowaniem turystów. Wynika to głównie ze złej komunikacji, ciężko dostępnych informacjach na ich temat, małej reklamy czy obaw związanych z wysokim ryzykiem oraz przestępczością zorganizowaną. Mimo tego stopniowo kraje takie, jak Rumunia, Mołdawia, Białoruś czy Ukraina zaczynają otwierać się na turystów. Kiedyś udało mi się już odwiedzić Białoruś i Ukrainę, teraz przyszedł czas na Mołdawię! Kraj dość egzotyczny dla europejskiego czy światowego turysty!

Jak dostać się do Mołdawii?
Najwygodniejszą opcją wyjazdu do Mołdawii to zakup biletu lotniczego. Samoloty latają do Kiszyniowa z Warszawy kilka razy w tygodniu (Polskie Linie Lotnicze LOT). Ceny biletu zmieniają się w zależności od pory roku, ale przeważnie wynosi on od 600 zł do 1000 zl (pierwsze, najtańsza opcja to ta z bagażem podręcznym). Lot z Warszawy trwa niecałe 2 godziny. Oczywiście można do Mołdawii dojechać także własnym środkiem transportu oraz liniami autobusowymi, których ja jednak nie sprawdzałam, ponieważ cenowo wychodzi to bardzo podobnie do samolotu. W związku z tym polecam zwłaszcza tą opcję. Na lotnisku w Kiszyniowie można wynająć samochód na czas pobytu. Do centrum miasta możemy dostać się autobusem, który zatrzymuje się pod lotniskiem, bądź taksówką (lepiej jednak korzystać z sieciówek, niż tych prywatnych).
Kiszyniów – jeszcze wiele przed nim!
Pewnego razu miałam okazję służbowo odwiedzić stolicę Mołdawii – Kiszyniów. Na zwiedzanie miałam zaledwie kilka godzin, więc udało mi się jedynie zobaczyć kilka najważniejszych zabytków tego miejsca oraz przejść się szybko po centrum. Niestety miasto nie posiada zbyt wielu atrakcji. Do najważniejszych zalicza się kilka soborów, cerkwi czy synagog oraz łuk triumfalny.
Jednym z ważniejszych zabytków Kiszyniowa jest Łuk Triumfalny, z którym łączy się dość ciekawa historia. Na początku XIX w. Rosjanie zdobyli Atanazy tureckie, które przetopiono na dzwon. Miał on zawisnąć w znajdującej się aktualnie obok łuku Cerkwi Narodzenia Pańskiego. Dzwon okazał się jednak zbyt duży. W tym celu wzniesiono w 1840 r. właśnie Łuk Triumfalny, który poza dzwonem miał uczcić zwycięstwo Rosji nad Imperium Osmańskim wojnie rosyjsko-tureckiej toczonej w latach 1806-1812. Może nie dorównuje on łukowi z Paryża, ale ta historia z pewnością dodaje mu smaczku… Mi się podoba, choć nie powala 😉

Tuż obok Łuku Triumfalnego znajduje się XIX-wieczny Sobór Narodzenia Pańskiego, które wspólnie tworzą jeden z najczęściej odwiedzanych miejsc Kiszyniowa przez turystów. Znajdują się zaraz przy głównej ulicy miasta, którą także warto się przejść i pooglądać zabudowania, które w tym miejscu prezentują się dość przyzwoicie. W przypadku soboru warto wejść do środka i podziwiać tamtejsze zdobienia i freski. Są naprawdę okazałe!

Z pewnością zaletą Kiszyniowa jest to, że posiada wiele zieleni, w centrum miasta rosną piękne drzewa. Warto przejść się do pięknego parku Stefana Wielkiego i odpocząć na ławeczce.

Park jest dość urokliwy 🙂

Jednak jedną z najpiękniejszych budowli jaką widziałam w Kiszyniowie był Sobór św. Teodory z Sihli. XIX-wieczny budynek sakralny został ufundowany przez Fiodora Krupienskiego i jego siostrę Jewfrosiniję Wiaziemską. Co ciekawe po ukończeniu budowla nie została poświęcona. Jedna z wersji podaje, że nie uczyniono tego z powodu tragicznego wypadku, który wydarzył się w środku. Podług innej uważa się, że to fundatorka zakazywała z niewiadomego powodu oddanie budynku do użytku liturgicznego. W związku z tym świątynie konsekrowano dopiero w 1922 r.

Podróż do Kiszyniowa to trochę podróż w czasie, podróż w przeszłość. Poza nielicznymi wyjątkami miasto niestety jest zaniedbane, piękne niegdyś neoklasyczne budowle są w opłakanym stanie, czasem nawet blisko centrum zabraknie chodnika, komunikacja miejska jest mocno przestarzała. Często “atakują” nas postsowieckie zabudowania, brutalizm dominuje na każdym kroku. Nie można się jednak dziwić, gdyż Mołdawia jest najbiedniejszym krajem Europy i potrzeba czasu oraz dobrego zarządcy, który podreperuje stan finansowy miasta, jak i całego kraju.
Twierdza w Sorokach (Cetatea Soroca), czyli niezwykle uroczy zameczek
W czasie pobytu w Mołdawii udało mi się odwiedzić kilka ciekawych miejsc. Poza Kiszyniowa zobaczyłam Soroki, które urzekły mnie zamkiem, o bardzo charakterystycznym kształcie a także przepięknym widokiem na Dniestr! To chyba właśnie przede wszystkim piękna, mało naruszona przez człowieka przyroda Mołdawii może podbić serca podróżników. O tym jednak więcej kiedy indziej. Wracając do Sorok, jest to niewielka miejscowość oddalona od Kiszyniowa około 150 km. Ze względu na średni stan dróg w tym kierunku jedzie się tam ponad dwie godziny samochodem. Sam zamek wybudowany został w 1489 r. na planie okręgu (37m) z inicjatywy księcia mołdawskiego Stefana III Wielkiego. Następnie był rozbudowywany, a także przejęty przez wojska polskie, które przeciwstawiały się w nim atakom tureckim. Ostatecznie pod koniec XVIII w. został spalony przez Rosjan i nie odzyskał już dawnej świetności. Jeśli odwiedzicie Mołdawie to tzw. “must see” 😀 Ja bardzo polecam!






Monaster Japca – miejsce owiane tajemnicą
Pobyt w Monaster Japca był dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem. Nie każdemu, bowiem jest dane zobaczenie tego miejsca, a tym bardziej bycie poczęstowanym przez tamtejsze mniszki wyśmienitym obiadem!

Monaster to aktualnie prawosławny żeński klasztor we wsi Japca (po polsku Żabka 😀). Najstarszą częścią kompleksu jest pustelnia, cerkiew Podwyższenia Krzyża Pańskiego wykuta w skale w końcu XVII w., z wysuniętą elewacją z białego kamienia. Aby się tam dostać musiałam wdrapać się po naprawdę wielu dziwnie skonstruowanych stopniach, ale było warto!


Druga cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego zbudowana w stylu neoklasycystycznym pochodzi z 1915 r. Usytuowana została na miejscu rozebranej w 1911 r. świątyni ufundowanej przez Andronika. Cerkiew ta została wzniesiona na planie kwadratu, posiada jedną kopułę i trzy przepiękne, iskrzące się złotem ołtarze. Obok można było także napić się wody ze źródełek nazwanych od różnych świętych.



Jednak nie tylko zabudowania monasteru wzbudzają zachwyt. Popatrzcie tylko na widok z góry na Dniestr!

W czasie pobytu w monasterze miałam okazję zjeść kilkudaniowy obiad przygotowany przez tutejsze mniszki. Jedzenie było pyszne! A ten kompot i wino…mmm…

Cecora – miejsce bitwy
Innym ciekawym miejsce, które wydaje mi się, że jest ważne dla nas, Polaków to miejsce bitwy pod Cecorą. Dla przypomnienia, w czasie jednej z wojen polsko-tureckich (1620-1621) hetman wielki koronny wyruszył na czele wojska w kierunku Mołdawii. Bitwa miała miejsce jesienią 1620 roku, a w czasie odwrotu wojsko polskich śmierć poniósł hetman wielki koronny Stefan Żołkiewski. Szlachta i magnateria przez dłuższy czas nie mogła uwierzyć w śmierć dowódcy i porażkę strony polskiej.
W związku ze stratą, jaką poniosła wdowa, Regina Herburt po Stanisławie Żółkiewskim postanowiła ona wybudować pomnik w miejscu, w której poległ jej mąż. Budową pomnika zajął się syn zmarłego hetmana, Jan. Ściągnął on kamieniarzy z pobliskiego Mohylewa, których ochraniał zaciągniętą na własny koszt chorągwią pancerną. Podobno posiadał także nieoficjalną zgodę hospodara mołdawskiego na budowę pomnika.
Obelisk postawiono na miejscu kurhanu, gdzie spoczywały prochy poległych. Znajdowała się na nim także tablica z bardzo znamiennym napisem:
Jakże słodko i zaszczytnie jest umrzeć za Ojczyznę
Pomnik przetrwał do 1868 r., kiedy to jeden z mieszkańców pobliskich wsi obalił obelisk i rozkopał kurhan w celu poszukiwania domniemanych skarbów. Pomnik w obecnej formie został odbudowany w 1912 r., a w 2003 r. poddany został renowacji.

Monastyr Orhei i powalający widok
Dość popularnym i znanym zabytkiem Mołdawii jest Monastry Orhei i rozpościerający się z niego widok ze wzgórza. W tym regionie kraju znajduje się przynajmniej kilka męskich klasztorów prawosławnych, które są coraz częstszym celem turystów. Nie ma się co dziwić, kiedy spojrzymy na to zdjęcie.

Przyroda!
Inną rzeczą, która zachwyciła mnie w Mołdawii to piękna przyroda! Warto wynająć samochód i pojeździć po okolicy Kiszyniowa w celu odnalezienia pięknych okolic. Poniżej kilka zdjęć, na których widać “mołdawską, złotą jesień”!



Co zobaczyć w Mołdawii? Mapka
Poniżej mapka dla Was z najważniejszymi miejscami do zobaczenia w Mołdawii:
Jedzenie, koniaki, wina…
Oficjalną walutą Mołdawii jest lej mołdawski, w skrócie MDL (1 MDL to 0,22 zł).
Mołdawianie mogą się także poszczycić pyszną kuchnią, szczególnie polecam mini gołąbki – mięso z ryżem zawijane w liście winogron. Poniżej kilka wskazówek, za ile można zjeść w restauracjach.
Przykładowe ceny w restauracjach:
- pierożki zawinięte w liście winogron – ok. 55 MDL
- mamałyga – ok. 60 MDL
- butelka wina w restauracji – od 75 MDL
- przekąska – słonina z chlebem – od 75 MDL
- sałatki – od 30 MDL
Szczególnie polecam restaurację LaPlacinte, znajdziecie jej w Kiszyniowie kilka filii. Z jej usług korzystałam sama, stołowali się tutaj także moi znajomi i nigdy się nie zawiedli. Tutaj link do strony restauracji.
Wiele osób interesuje się zakupem alkoholi w sklepach mołdawskich. W sklepach nie jest drogo, wyjazd do Kiszyniowa nie naruszy, więc mocno naszego portfela. Warto pamiętać, że Mołdawianie słyną z pysznym win i koniaków. Ich ceny plasują się:
- Wino w sklepie – od 60 MDL w górę
- Koniak w sklepie (większość poleca markę KVINT) – od 80 MDL w górę

To po co do Mołdawii?
Mołdawia zalicza się raczej do egzotycznych krajów Europy, gdzie turyście nie przybywają zbyt często. Najbardziej wartościowym walorem turystycznym Mołdawii wydaje mi się piękna przyroda oraz monastery i zamki porozrzucane po całym kraju. W związku z tym, aby w pełni skorzystać z wyprawy do tego państwa niezbędne będzie wypożyczenie samochodu lub przyjazd własnym. Jeśli miałabym wrócić do Mołdawii to właśnie w celu zobaczenia zabytków, do których nie łatwo się dostać. Wiele jest jeszcze do zobaczenia!